,,Miłości jednego lata,
Smutku całego życia."
- Draco, wszystko dobrze? - Blaise niespodziewanie wszedł do gabinetu Malfoya. - Słyszałem co się stało. Państwo Fhost mi powiedzieli.
- Blaise, ona uciekła. Nawet nie wiadomo czy żyje.
Dyrektor OPC widząc załamanie przyjaciela chciał jak najszybciej zmienić temat.
- Bring i Samuel zostali wezwani, ponieważ jakiś anonim zadzwonił do nas i powiedział, że jego przyjaciółka może zaćpać się na śmierć. Pojechali po nią na daną ulicę. Będą za pięć minut.
Młody Malfoy wstał z krzesła i omijając Blaise'a zjechał windą na dół i czekał na nową. Jak dwojga mężczyzn dodarli z dziewczyną pod ręką od razu zesztywniał. Była ona niezmiernie chuda i blada. Ubrana w czarne jeansy i T-shirt. Twarz zasłaniały włosy, które były długie, proste, koloru ciemnego brązu. Zaraz obok niego zmaterializował się Blaise.
- Czy ona jest przytomna? - dwaj mężczyźni odpowiedzieli kiwnięciem głowy na pytanie dyrektora - Przepraszam! Jak pani się nazywa? Rozumie mnie pani?!
Kobieta głośno westchnęła i podniosła głowę, pokazując trupiobladą twarz. Jej oczy podkreślał mocny czarny makijaż. Draco jak ją zobaczył, poczuł jakby ktoś wbił mu trzy noże w serce.
- Granger. - powiedziała, a wtedy blondyn już całkowicie pogrążył się w bólu.
- Granger, co się z Tobą sta...
- Nie mów do mnie. - powiedziała twardym głosem, a w jej oczach stanęły łzy. - Zostawiłeś mnie, to ja zostawiłam dawną siebie również. Rozjebałeś serce mi na części pierwsze. Jakoś milion razy więcej. A teraz wybaczcie panowie, ale muszę już iść.
- Panno Granger, możemy pani pomóc.
- Dzięki Blaise, ale dla mnie nie ma już ratunku nie ma. - powiedziała to takim głosem, że Malfoy musiał się podparć, by nie upaść. - Masz już jakąś żonę Blaise? Znam ją? A może dalej singlujesz tak, jak w Hogwarcie? - zaśmiała się ukazując szereg perłowych zębów.
- Tak mam już żonę. I tak znasz ją, to Ginny.
Hermiona Granger słysząc to - zemdlała.
***
Nie mogła w to uwierzyć. Ginny ożeniła się z Zabinim. Ginny Zabini, nie Weasley. Przepraszam, co. Nie zauważyła, że ktoś jest z nią w pokoju.
- Hermiono, jestem tutaj dyrektorem i magopsychologiem. Czy mógłbym Ci zadać parę pytań?
Leżała na łóżku z białą pościelą. Miała na sobie białe ubrania.
- Tak, możesz.
- Powiedz mi najpierw dlaczego przerwałaś naukę w Hogwarcie? I co się z Tobą działo 5 lat?
Eh, westchnęła w duchu.
- Nic nie wiesz? - zaśmiała się z pogardą - Draco zerwał ze mną. Ja go naprawdę kochałam, więc nie mogąc wytrzymać odwróciłam się i z płaczem pobiegłam do siebie, spakowałam się i od razu poszłam do McGonagall złożyć wniosek o przerwanie dalszej nauki. Jako osoba pełnoletnia wypisała mnie ze szkoły bez konsultacji rodziców. Pojechałam do domu, powiedziałam rodzicą, że już nigdy mnie nie zobaczą, spakowałam ostatne rzeczy z domu i się wyprowadziłam. Zdążyłam jeszcze powiedzieć mojej jedenastoletniej kuzynce Milli, że Malfoy ze mną zerwał.
- Milla Fhost? Jest u nas.
Granger zamurowało, ale mówiła dalej:
- Od pięciu lat mieszkam z moją najlepszą przyjaciółką Spencer Woolfden, która pracuje w sponsoringu i utrzymuje mnie. Wtedy zaczęły się dragi. Przez 5 lat myślałam tylko o tym, że straciłam życie w wieku 18 lat, 8 kwietnia 1998 roku. On był dla mnie wszystkim.
Jak to opowiadała, Blaise w między czasie zobaczył liczne blizny na jej rękach.
- Dlaczego to robisz? - zapytał, podnosząc jej rękę i dając do zrozumienia, że chodzi o samookaleczanie.
- Przynosi mi to ukojenie. Zapomnienie o tym okropnym świecie. Jestem pod wrażeniem, że w ogóle przeżyłam do swojego 23 roku życia.
- Dobra... Za pół godziny wszyscy idą do Pokoju Wspólnego. Spotkasz wtedy kuzynkę. Ktoś z wolontariuszy po ciebie przyjdzię. Do zobaczenia.
Zanim wyszedł, rzucił jej na szafkę nocną paczkę papierosów i zapalniczkę.
***
Blaise jak najszybciej chciał się dostać do gabinetu Malfoya i mu o wszystkim powiedzieć. Po drodzę zgarnął butelkę ognistej, czując, zę jego przyjaciel nie da sobie z tym rady.
Zapukał do drzwi i wszedł. Malfoy siedział za biurkiem i wpatrywał się przez okno na magiczną część Londynu.
- Stary, przeprowadziłem rozmowe z panną Granger.
- I co?
Blaise opowiadał Draco co mówiła mu panna Granger. Ten zaś z każdym usłyszanym słowem robił coraz większe oczy.
Jak Blaise skończył, długo wyczekiwał aż jego przyjaciel coś powie, ale ten jednak prowadził wojnę sam ze sobą. W końcu się otrząsnął.
- Ja pierdole.
- Więcej niż tysiąc słów... - mruknął Zabini.
- Dawaj mi tą Ognistą, a nie.
Przez jakieś dobre pół godziny pili w ciszy przeżywając to wszystko. Blaise zastanawiał się, gdzie jest tamta Granger, która siedziała z książką w pokoju i uczyła się do egzaminów? Gdzie Granger, która za żadne Chiny nie dała się namówić na małego drinka? Gdzie Granger, która bez książki i różdżki ani rusz z domu?
Za to Draco zastanawiał się co poszło nie tak? Przez ten cały czas myślał, że Granger ożeniła się, ma dzieci i jest szczęśliwa. I zapomniała. Ona jednak kochała go przez ten cały czas, gdy ten zerwał z nią tylko dlatego, że wolał być singlem. Zapomniał o niej. A tu taka niespodzianka, że Granger przerwała szkołę, wyprowadziła się, odizolowała się od wszystkich i została ćpunką i alkoholiczką, która mieszka u swojej rzekomo ,,przyjaciółki'', która pracuje w sponsoringu. Na dodatek okalecza się. Nie do wiary.
***
Tak jak mówił Zabini, pół godziny później przyszła jedna z wolontariuszek - Stephanie Kross - i zaprowadziła ją do pokoju, gdzie było dużo osób. Odpalając papierosa siadła na kanapę i wdychając dym patrzyła na nich i próbowała rozpoznać twarzę. Wtedy ją zobaczyła. Jej kochaną kuzyneczkę. Nie zmieniła się w ogóle, tylko trochę wyrosła. Była piękna.
Wstała z kanapy i szła wolnym krokiem w jej stronę. Kiedy znalazła się w zasięgu wzroku panny Fhost u obu dziewczyn (i jednej kobiety) pojawiły się łzy w oczach. Rzuciły się sobie w ramiona i jak głupie w głos szlochały.
-Wyrwiemy się z tąd - oznajmiła panna Granger. - Obiecuję.
***
Ciemnoskóry mężczyzna usłyszał ciche pukanie do drzwi.
- Proszę.
Do pomieszczenia weszła Granger.
- Blaise mam do ciebie pytanie. - przerwała, siadając na przeciwko niego, na jednym z krzeseł. - Czy nasza przyjaźń mimo pięciu lat jest jeszcze ważna?
Zamurowało go. Wyglądała jakby pytała się poważnie. Oczywiście kiedy była z Draco w Hogwarcie, to oni się zaprzyjaźnili. Kiedy się kłócili pocieszał obie strony i nakłaniał do pogodzenia się. Zawsze umiał rozśmieszyć Hermionę. Traktował ją jako swoją kochaną siostrzyczkę, której nigdy nie miał. Nawet mówił do niej ,,siostra'', a ona do niego ,,brat''. Na to wspomnienie uśmiechnął się do siebie.
Wstał z miejsca i stanął na przeciwko niej. Popatrzył w jej oczy.
- Nie było dnia, kiedy o tobie nie myślałem i nie zastanawiałem się, gdzie jesteś i co się z tobą dzieje, siostrzyczko. - jego oczy zeszkliły się.
- Blaise, braciszku, tak bardzo za się za Tobą stęskniłam. - wstała i wpadła mu w ramiona.
- A teraz mam do ciebie dwie prośby...
***
- Milla! - wzięła kuzynkę za ramię i pociągnęła w kąt pokoju wspólnego OPC. - Gadałam z Blaisem. Przeniesię Cię do mojego pokoju! Niestety nie udało mi się go namówić żebyś wyszła teraz, ale posiedzisz tu jakieś trzy miesiące! Tylko trzy!
- Hermiono... a co z Tobą?
- Ja muszę tu zostać więcej... pół roku minimum. - obie posmutniały, więc Hermiona zmieniła temat. - A wiesz co jeszcze?! Za pół godziny przyjdzie moja dawna najlepsza przyjaciółka, Ginny, znasz ją była nie raz u nas.
Nastolatka uśmiechnęła się i postanowiła schować smutek na bok. Nic nie poradzi na to, że Hermiona musi tu zostać. Malfoy to szmaciarz, zabiję go chyba - myślała.
- Ginny? To super. - uściskała krótko Granger.
- Dawno jej nie widziałam i...
Nagle za plecami usłyszała tak dobrze znany jej głos. Głos, który nawiedzał ją przez pięć lat, powtarzając tylko ,,Granger, z nami koniec''. Ten głos nosiła osoba, za którą oddała by życie. Już i tak oddała tej osobie serce i nigdy go nie zabrała.
- Granger, musimy pogadać.
Odpaliła papierosa i dopiero teraz się do niego odwróciła. W międzyczasie przybrała kpiący wyraz twarzy.
- Nie, nie wezmę jakiś psychotropów. - powiedziała kpiąco. Zaciągneła się dymem i buchnęła mu go w twarz.
- Nie o to chodzi. Chciałem Ci powiedzieć, że możemy zostać znajomymi.
Hermiona patrzyła na niego obojętnym wyrazem twarzy. Chwile tak stała i potem wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Wyglądała jak psychopatka. Śmiała się, a z jej kącika oczu spływały łzy. Wszyscy pewnie myśleli, że to łzy, ze śmiechu, ale tak nie było. Hermiona po prostu poczuła jeszcze jeden nóż w serce. Jak on śmiał w ogóle mówić coś takiego. Jak on mógł.
- Odpierdol się ode mnie, skarbie, i daj mi umierać w spokoju. - ruszyła na przód do swojego pokoju.
Dopiero jak była na pustym korytarzu popłakała się całkowicie, dajać upust swoim emocjom.
***
Kiedy była Gryfonka ogarnęła się w miarę, żeby wyjść do ludzi i spotkać się z dawną przyjaciółką.
Wyszła z pokoju i już po chwili zmierzała korytarzem do drzwi frontowych, przez które właśnie wchodziła kobieta. Miała rude, krótkie włosy, koszulę włożoną w ołówkową spódnicę. Lekki makijaż dzienny i tak nie przykrywał licznych piegów wokół nosa. Na nogach gościły klasyczne szpilki.
- Ginny? - szepnęła niepewnie. Kiedy kobieta ją zobaczyła schowała twarz w dłonie i zaczęła głośno szlochać. Hermiona podeszła do niej i ją objęła. Stały tak przytulone i oby dwie szlochały.
Kiedy poszły do pokoju panny Granger, ta żeś opowiedziała Ginny dokładnie to co mówiła Blaise'owi, ale bardziej szczegółowo i dając upust emocjom, a nie udawać obojętną. Dodała też parę kwestii o tym co czuła. Ginny słuchała, a jej oczy zalały się łzami. Jak panna Granger skończyła, panna Zabini przytuliła się do niej i obiecała jej, że nigdy już nic je nie rozdzieli. Powiedziała, że postara się namówić Blaise'a, żeby pozowlił pójść im na kawę w piątek, w przyszłym tygodniu.
Przyjaciółki rozstały się, a Hermiona poszła od razu spać. Wiele ją kosztuje mówienie o tym wszystkim.
Bardzo wiele...
_____________________
Rozdział nie zniewalająco
długi, ale dłuższy -
to się liczy. Mam nadzieję, że
spodoba wam się taka odmiana
Dramione. Przepraszam za wszystkie błędy, ale
nie mam już czasu dokładnie
po poprawiać tekstu. Miłego czytania.
Zapraszam do komentowania.
Deino.
O rety...
OdpowiedzUsuńSzukałam opowiadania, gdzie Hermiona jest uzależniona od narkotyków lub alkohoku i znalazłam. Ba, nawet 2 w 1! :D
Nawet mnie Draco wkurzył swoimi słowami... Niech się ogarnie, bo Hermiona wiecznie żyć nie będzie :D
Jestem przeogromnie ciekawa, co będzie dalej i co wyniknie ze spotkania Hermiony i Ginny - bo z pewnością coś się stanie...
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Feltson
accio-love-dramione.blogspot.com
Jest nieźle! Bardzo ciekawie się zaczyna.
OdpowiedzUsuńWidzę kilka błędów, lecz nie przeszkadzają one zbytnio w czytaniu.
Rzucają mi się w oczy też zmiany formy pisanej
"Kiedy była Gryfonka ogarnęła się w miarę, żeby wyjść do ludzi i spotkać się z dawną przyjaciółką.
Szła korytarzem zmierzając do drzwi frontowych, przez które właśnie wchodziła kobieta."
Co zrobiła kiedy już się ogarnęła?
Może lepiej byłoby np: Weszła na korytarz, a potem udała się w stronę drzwi frontowych[...]
Ogólnie jest ciekawie:)
Pozdrawiam
http://letothers.blogspot.com/
No i zapomniałam napisać!
UsuńSzablon bardzo przeszkadza w czytaniu :c
Zlewa się z tekstem, zwłaszcza przy 'twarzy Hermiony'.
Szablon jeszcze zmienię, ale muszę was jeszcze chwilkę pomęczyć. W tym co napisałaś masz rację, cośmi sie poplątało. Zaraz to zmienię.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam
Deino
Nominowałam Cię do Liebster Award! :) Więcej szczegółów na
OdpowiedzUsuńhttp://accio-love-dramione.blogspot.com/2016/01/liebster-award-3-4-i-5.html
Pozdrawiam,
Feltson
Feltson,
OdpowiedzUsuńjest mi niezmiernie miło, dziekuje,
pozdrawiam również,
Deino
Wspaniały rozdział ^^ Nareszcie coś bardzo oryginalnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
druellaopowiada.blogspot.com
No hej 😂 To ja - łączniczka przyjaciółki z tobą. Zajrzałam o co chodzi i teraz wiem czemu moja przyjaciółka tak walczyła o to opowiadanie. Zaje**ste 😍 Życzę weny i w razie czego pisz, pomogę 😃😆 Weny!
OdpowiedzUsuńJa się kurcze pytam... Gdzie zaginął rozdział numer 3?
OdpowiedzUsuń